Cichanouska: Sytuacja staje się dramatyczna. Możemy spodziewać się eskalacji
Przywódca Białorusi Aleksandr Łukaszenka poinformował 10 października tego roku, że "w związku z eskalacją sytuacji na zachodnich granicach Państwa Związkowego", uzgodnił ze swoim rosyjskim odpowiednikiem – Władimirem Putinem – rozmieszczenie wspólnej grupy wojsk na państwowym terytorium białoruskim. Według danych Ministerstwa Obrony Narodowej Białorusi, Rosjanie mają przerzucić 9 tys. żołnierzy, 170 czołgów, 200 bojowych wozów opancerzonych oraz 100 dział i moździerzy o kalibrze powyżej 100 mm.
Z kolei polskie MSZ przekazało w komunikacie z ubiegłego tygodnia, że "z uwagi na wzrost napięcia, działania wojenne w regionie i powtarzające się przypadki aresztowań obywateli RP", odradza Polakom podróże na teren Białorusi.
Liderka opozycji o sytuacji na Białorusi
We wtorkowej rozmowie w programie "Gość Wiadomości" na antenie TVP Info liderka opozycji białoruskiej stwierdziła, że "sytuacja staje się dramatyczna". Jej zdaniem, "możemy spodziewać się eskalacji" na granicy Białorusi z Unią Europejską.
– Widzimy, jak siły rosyjskie są celowo umieszczane na terytorium Białorusi. Poprzez takie działania reżim Aleksandra Łukaszenki, ale też sam Władimir Putin chcą stworzyć presję na granicy. Z drugiej strony – chcą odwrócić uwagę Sił Zbrojnych Ukrainy od wschodniej części kraju; chcą, aby Ukraińcy skupili się na północnej granicy – powiedziała Swiatłana Cichanouska i dodała, iż "ani Białorusini, ani wojsko białoruskie nie wspierają tej wojny". – Wątpię, by żołnierze białoruscy uczestniczyli w tych działań zbrojnych – podkreśliła. Według białoruskiej opozycjonistki, "armia Białorusi nie chce umierać za ambicje" przywódcy Białorusi Aleksandra Łukaszenki oraz prezydenta Federacji Rosyjskiej Władimira Putina.